poniedziałek, 28 grudnia 2015

029. Nie mam obecnie szans

    Po godzinie czekania, usłyszałam podjeżdżający samochód. Wiedziałam, kto to.
- Dawno się nie widzieliśmy, Vic.
- Ja jakoś nie cieszę się z tego spotkania Black. - Chciałam powiedzieć coś więcej, ale w pomieszczeniu pojawił się ktoś, kogo nigdy bym się nie spodziewała. - Nie wierzę, że jesteś z nim, Nick. - Chłopak uśmiechnął się drwiąco.
- Chyba czas, żebyśmy zostali sami, Angel. - Wiedziałam, o co mu chodziło, ale nie miałam zamiaru mu się podporządkowywać.
- Masz rację. - Nick razem z Bragą wyszli z pomieszczenia zostawiając nas samych.
    Stałam w miejscu obserwując osobę, która otworzyła mi oczy na to jaki żałosny jest ten świat. Mimo wszystko byłam wdzięczna mu za wszystko, bo dzięki temu mam wspaniałych przyjaciół. Jednak boję się, że po tym wszystkim zostawią mnie samą.
    Mężczyzna podszedł do mnie powolnym krokiem. Wiedziałam, co chce zrobić, dlatego przygotowałam nóż, który był w rękawie. Muszę tutaj zakończyć wszystko.
- Jesteś pewna tego, co chcesz zrobić?
- Jak niczego innego.
- A co z twoimi przyjaciółmi? - Nie zdekoncentrujesz mnie.
- Poradzą sobie, bo prawdopodobnie wrócili właśnie do domu i poznali prawdę. - Tego się nie spodziewał, bo zatrzymał się w miejscu.
    Wiedziałam, że to moment, w którym muszę zaatakować. Mam nadzieję, że Braga poradzi sobie z Nickiem, muszę mu zaufać. Wszystko zaczęło dziać się szybko. Udało mi się powalić Blacka, wcześniej dźgając go powyżej kolana, dzięki czemu nie mógł się utrzymać na lewej nodze. To moja szansa, jednak nim zdążyłam wyciągnąć broń, usłyszałam strzał, a później poczułam ból w przedramieniu.
- Na prawdę myślałaś, że uda ci się nas wykiwać. Pamiętaj, że doskonale cię znam.
    Nie odezwałam się słowem, bo po pierwsze bolała mnie ręka, a po drugie nie chciałam dać mu tej satysfakcji. Po tym, gdy zobaczyłam, że dwójka mężczyzn wnosi związanego Bragę, wiedziałam, że nie mam obecnie szans.

*Lily*

    Byłam przerażona tym, że coś mogło się stać mojej przyjaciółce. Wiedziałam, że ona w porównaniu do Blacka będzie fair. Mimo, że miałam jechać tylko ja, Ross i wybrane przez nas grupy, dołączyła do nas Perrie z przyjaciółmi. Tłumaczyłam im, że nie wiedzą, na co stać osobę, która jest naszym przeciwnikiem, ale nie słuchali mnie.
    Gdy dotarliśmy na miejsce, omówiliśmy jeszcze raz plan. Eleanor oraz Perrie miały zostać w samochodzie, bo nie chciałam ich narażać. Wysiedliśmy z wana i każdy udał się, żeby zająć swoje pozycje. Na sygnał Rossa, zaczęła się akcja.

*Vic*

    Siedziałam ze związanymi rękami i nogami. Całe szczęście miałam możliwość oparcia się o Bragę, przez co nie było mi tak niewygodnie.
- Przepraszam Arthur. - Wyszeptałam do mężczyzny, który ryzykuje dla mnie życie, mimo że nie musi.
    Już miał mi odpowiedzieć, gdy usłyszałam na zewnątrz huk. Niestety nie wiedziałam, co się działo, gdyż zamknięto nas w jakimś pomieszczeniu. Zobaczyłam wlatujący do pomieszczenia dym. Poczułam, że moje powieki robią się coraz cięższe, co znaczyło, że to był prawdopodobnie gaz usypiający.

*Niall*

    Byłem pod wrażeniem tego, jak ludzie Rossa szybko działają. Nie zauważyłem, kiedy, a oni już byli przy wejściu do budynku rozprawiając się z każdym przeciwnikiem. Zwróciłem uwagę na to, że Lily siedzi na jakimś chłopaku i go okłada pięściami. Nie wiem skąd, ale go kojarzyłem. Jednak nie miałem czasu, żeby im się przyglądać. Wbiegłem jak najszybciej do budynku i zacząłem szukać brunetki. To było moje zadanie. Usłyszałem, że ktoś krzyczy, że ją znalazł. Udałem się w stronę, z której dochodził głos. W pomieszczeniu, w którym się znalazłem, zobaczyłem nieprzytomną dziewczynę, obok jakiegoś faceta. Kiedy podszedłem bliżej okazało się, że to Braga.
- Zajmę się Devil, wy zabierzcie jego. - Poinstruowałem dwie osoby, które znajdowały się tutaj oprócz mnie.
    Podniosłem dziewczynę i zacząłem iść z nią do wyjścia. Niedaleko niego zobaczyłem związanego faceta. Domyśliłem się, że to Black. Przypomniałem sobie, o tym, co opowiadała mi Lily o nim.

*Ross*

    Znajdowałem się przed budynkiem razem z Lily. Po tym jak odciągnąłem ją od Nicka, który był nieprzytomny, przytuliłem ją. Nie wierzyłem, że on mógł nam zrobić coś takiego. Dowiedziałem się już od jednego z ludzi, że znaleźli Vic oraz Bragę.
- Wszystko już będzie dobrze, Lils.
- Mam nadzieję, ale... - Jej wypowiedź przerwały dwa strzały dochodzące ze środka budynku. Cholera.
    Jak najszybciej pobiegłem do wejścia. Kiedy znalazłem się w środku, od razu rzucił mi się w oczy Horan, który trzymał broń, a przed nim Black leżący w kałuży krwi. Czyli to się stało.
- Wszystko dobrze? - Podszedłem do blondyna, który przypatrywał się trupowi z uśmiechem na twarzy.
- Dawno nie czułem się tak doskonale. - Nie miałem pojęcia, co to mogło znaczyć, ale wolałem nie pytać.
________

Kto się tego spodziewał? Wiem, że może wam się wydawać, że zbyt szybko zakończyłam sprawę Blacka, ale nie miałam pomysłu, co mogę z nim zrobić dalej. Powoli zbliżamy się do końca, ale mam już pomysł na drugą cześć. Miłego dnia x

1 komentarz:

  1. Zaprosiłaś więc jestem :D Bardzo mi się podoba, szkoda że kończysz :c Życzę Ci dużo weny na następne rozdziały :)
    Pozdrawiam
    RiDa

    OdpowiedzUsuń