sobota, 25 kwietnia 2015

023. Jak mogłam o niej zapomnieć

Wyszłam ze szkoły po skończonych lekcjach. Wsiadłam do auta i jak najszybciej udałam się do domu. Widziałam, że nie mam dużo czasu, bo restauracja, w której chce się spotkać Perrie jest po drugiej stronie miasta. Całe szczęście wystarczy, żebym zostawiła rzeczy i od razu mogę jechać. Podjechałam pod dom i wysiadłam z auta. Wbiegłam do środka. W salonie znalazłam Rossa, który kończył dzisiaj wcześniej. Natomiast Lily jest jeszcze w szkole. - Zaraz wychodzę - przytuliłam go na powitanie. - Gdzie idziesz? - Mam się spotkać z Perrie. - Powodzenia. - Przyda się - posłałam mu uśmiech i udałam się na górę. W sypialni zostawiłam torbę z książkami. Postanowiłam się jednak przebrać, bo miałam chwilę czasu. Założyłam biały T-shirt, niebieskie szorty. Na nadgarstku znalazła się bransoletka, a włosy związałam w warkocza. Wyszłam z sypialni, zabierając telefon i portfel. Przechodząc przez salon, pożegnałam się z przyjacielem. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam na spotkanie z kuzynką. Będzie dobrze, musi być.
Po dwudziestu minutach byłam już na miejscu. Wysiadłam z samochodu i udałam się do kawiarni. W środku od razu znalazłam blondynkę. Siedziała sama i piła sok, jak sądzę pomarańczowy. Usiadłam na przeciwko niej. - Hej. - Niepewnie się z nią przywitałam. - Cześć. - Perrie, ja... - Nie tłumacz się Vic. Zapomniałam o tym, że planowałaś przeprowadzić się do Rossa. - To nie twoja wina. - Złapałam ją za dłoń i uścisnęłam, co odwzajemniła. - Wiem, ale... - Koniec tematu! Musimy porozmawiać. - Co się dzieje. - Popatrzyłam na nią i zaczęłam jej wszystko opowiadać. Kiedy skończyłam, dziewczyna była w szoku. - Dlaczego on chce się na tobie zemścić? - Nie mogę tego ci powiedzieć. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Wie o tym tylko pięć osób, łącznie z moimi rodzicami. Ale kiedyś się dowiesz, obiecuję. - Niech ci będzie. - Dziewczyna dopiła swój sok do końca. - Jedziemy do mnie? Chyba musimy opowiedzieć reszcie, żeby uważali na siebie. - Okey. Wyszłyśmy z restauracji i wsiadłyśmy do mojego auta. Okazało się, że Zayn przywiózł ją tutaj wcześniej. Przez całą drogę rozmawiałyśmy o tym co ostatnio się u nas działo. Podjechałam pod jej dom i wysiadłam z auta. Dziewczyna zrobiła to samo i ramie w ramie udałyśmy się do środka. Gdy otworzyła drzwi, usłyszałam rozmowy dochodzące z salonu. Zdjęłam buty i poszłam do pomieszczenia.
Na fotelach siedzieli Louis z Eleanor oraz Liam z Danielle. Horan, Harry i Zayn, a także Perrie zajęli jedną z kanap. Popatrzyłam na drugą, na której siedzieli rodzice Pezz. Jak ja dawno ich widziałam. Od razu udałam się w ich stronę. - Cześć ciociu, cześć wujku. - Witaj Victorio. - Wstała, a potem mnie przytuliła. - Siadaj i opowiadaj co u ciebie słychać. Popatrzyłam na Perrie, która wiedziała, że muszę wszystkim opowiedzieć o tym. Dlatego tylko przytaknęła i poprosiła innych o ciszę. Wzięłam wdech i zaczęłam opowiadać.
Wszyscy byli bardzo zszokowani, no może oprócz Li, Eleanor, którym kiedyś opowiadałam o Blacku. Wydaje mi się, że moja przyjaciółka domyśla się dlaczego Braga zgodził mi się pomóc. Potwierdziło się to, gdy zabrała mnie na bok. - Masz mu pomoć, prawda? Dlatego się zgodził. - Nie wiem o czym mówisz. - Nie udawaj głupiej Vic. Wiem, że na wakacje wyjedziesz. - Może i masz rację, ale nikomu ani słowa. - Zgodziła się i wróciłyśmy do reszty. Usiadłam na kanapie i usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon, a potem ją odczytałam.
"Pamiętaj kochanie, że przede mną nie uciekniesz. Zawsze będziesz moja. B x"
"Chyba śnisz. A teraz odpierdol się ode mnie, bo mam ważniejsze sprawy."
"Vic, Vic, Vic. Co ci mówiłem o denerwowaniu mnie? Chyba powinnaś uważać na słowa jeśli nie chcesz, żeby Gemmie się coś stało."
Gdy przeczytałam wiadomość do oczu od razu napłynęły mi łzy. Jak mogłam o niej zapomnieć. Muszę zadzwonić do Ashtona. On powinien wiedzieć, gdzie jest. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż odbierze.
~ Halo.
~ Ashton, gdzie jest Gemma?
~ Poleciała do Londynu. - Kurwa. - A dlaczego się pytasz?
~ Jest ktoś od ciebie tam? Boję się, że Black jej coś zrobił.
~ Poczekaj chwilę. - Usłyszałam dźwięk odkładanego telefonu i kroki, a potem rozmowy. Po chwili chłopak się odezwał. - Chłopaki już ją namierzają i zaraz wyślemy kogoś, żeby ją znaleźli.
~ To dobrze. Jak ją znajdziecie od razu niech przylatują z nią tutaj. Robi się coraz mniej bezpiecznie.
~ Jasne. Jesteśmy w kontakcie. - Rozłączył się.
Schowałam telefon do kieszeni i zaczęłam rozmyślać o wszystkim co się ostatnio dzieje. Przeze mnie moi bliscy są coraz bardziej w niebezpieczeństwie. W dodatku nie wiem jak mam powiadomić rodziców, bo teraz są na jakiejś ważnej misji i nie będzie ich przynajmniej przez tydzień w bazie. Boję się o nich. Jak za każdym razem. Usłyszałam za sobą jakiś szmer, a po chwili obok mnie stał Niall.
- Dlaczego płaczesz? - Nawet nie poczułam, że z moich oczu wydostały się łzy. Od razu przetarłam policzki i wzięłam głęboki wdech.
- A ty jakbyś się czuł wiedząc, że twoi bliscy są przez ciebie w niebezpieczeństwie? - Nie odpowiedział na moje pytanie. - No właśnie.
Patrzyłam w stronę oceanu, który był w pobliżu. Czasami chciałabym odpłynąć jak ryby, które w nim żyją albo jak ptaki, które latają nade mną.
- Nad czym się zastanawiasz? - Popatrzyłam na stojącego obok mnie chłopaka, a potem odwróciłam wzrok w stronę nieba.
- Popatrz na te ptaki. Czasami chciałabym być jednym z nich. Byłabym wolna, nie miałabym tak na prawdę żadnych problemów.
- Przepraszam. - Nie rozumiałam o co mu chodzi, czego pewnie się domyślił. - Za to jak cię potraktowałem. Nie powinienem był cię nigdy oceniać. W dodatku wtedy, gdy cię uderzyłem, poczułem się jak najgorszy chuj.
- Wybaczam ci Niall. Każdy z nas popełnia jakieś błędy. - Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. - Wracamy do środka?
- Jasne.
Weszłam do środka i zajęłam miejsce obok cioci. Kobieta od razu zaczęła ze mną rozmawiać.
________
Jejku. Wybaczcie mi to, że tyle nie było rozdziału, ale po prostu mam strasznie dużo nauki w szkole. Jednak postaram się teraz napisać kilka rozdziałów do przodu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
I jak się wam podoba rozdział? Mam nadzieję, że was nim nie zawiodłam.
Kocham was x

10 komentarzy:

  1. Świetny! czekam na next! :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :)
    Cieszę się ze jednak znalazlas choć trochę czasu,aby napisać ten rozdział :)
    Bardzo Ci za to DZIĘKUJE <3
    Mam nadzieje ze Black nie zrobi nic Gemmie,ze chłopaki zdąża kogoś po nią wysłać :)
    Coraz bardziej wciagam się w akcje tego fanfiction i strasznie mi się to podoba :)
    Życze weny i do następnego :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszyyy !!! Czekam na next #_# =]
    BAKI °.°

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!!!! Czekam na next... no i ciesze sięże tu wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również się cieszę, bo wreszcie czuję, że mi wena powróciła :D

      Usuń
  5. czy możesz mi wytłumaczyć o co chodzi dopiero tutaj zajrzałam i blog świetny ale nic nie rozumiem o co cho z tą pomocą blackem ani strzelaniem i tym że ja znienawidzą i co ona tam powiedziała kuzynce i reszcie w tym rozdziale wszyscy wydają się świetnie rozumie czy wytłumaczysz mi lub jest to na podstawie czegoś lub powiazane co powinnam przeczytać aby zrozumiec prosze o pomoc

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę powiedzieć dokładnie kim jest Black oprócz tego, że Victoria go nienawidzi. I właśnie Braga ma jej pomóc ochronić przyjaciół przed Blackiem.
    Z tym strzelaniem to chodziło o to, że ona pojechała do znajomego poćwiczyć, żeby była gotowa.
    A kuzynce i reszcie opowiedziała o tym, żeby uważali na to co się w okół nich dzieje i dlaczego ma kłopoty.
    Mam nadzieje, że teraz zrozumiałaś x

    OdpowiedzUsuń

  7. Zapraszam cię bardzo bardzo serdecznie na mojego nowego bloga. Dopiero jest pierwszy rozdział ale i tak można się dużo z niego dowiedzieć. Miło by mi było gdybyś zostwiła komentarz (: dopiero zaczynam jak wspomniałam wcześniej, więc każdy konentarz jest mega motywujący. Z góry dziękuję ~.^

    www.pleasemoretime.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń