Dopiero po chwili do mnie doszło co tak na prawdę się stało. Perrie jest na mnie zła i nie sądzę, żeby szybko przestała. Poczułam, że moje oczy zrobiły się szkliste. Zamrugałam kilka razy, by nie pozwolić wypłynąć łzom. Schowałam telefon do kieszeni i postanowiłam, że pojadę w jedno miejsce.
- Ross moje nowe auto jest już sprawdzone?
- Tak - usłyszałam, że krzyczy z kuchni.
Ubrałam na korytarzu buty i zabrałam klucze z szafki.
- Wychodzę! - otworzyłam drzwi i poszłam do garażu.
Wsiadłam do mojego nowego czarnego mclarena mp4-12c. Kluczyki włożyłam do stacyjki i zapaliłam samochód. Przy gazowałam trochę. Muzyka dla moich uszu. Wyjechałam z garażu i udałam się tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
Włączyłam radio i ustawiłam na moim ulubionym kanale. Właśnie leciało Evanescence - Bring me to life. Pod głosiłam, bo uwielbiam tą piosenkę. Wjechałam na autostradę i ruszyłam tam, gdzie już dawno powinnam się pojawić.
Wymijałam samochody i co chwilę przyśpieszałam. Policja mi nie grozi, bo Ross pewnie już wszystko załatwił. Oparłam się łokciem o drzwi samochodu i spokojnie jechałam. Takie auta nie są trudne do kierowania. Usłyszałam, że puścili właśnie piosenkę Eda Give me love. Jest jednym z niewielu artystów, których w stu procentach szanuję i uważam, że zasługuje na sławę. Nie dość, że sam pisze piosenki. To sam gra w nich. Byłam na kilku jego koncertach i na pewno nie raz się jeszcze wybiorę.
Popatrzyłam na zegarek. Jest już 16:48. A na miejsce dojadę dopiero za jakieś półtorej godziny. Zobaczyłam, że na drodze przede mną nie ma zbyt wiele samochodów. To jakieś święto? Wzruszyłam ramionami i jeszcze bardziej przyśpieszyłam. Uwielbiam to uczucie. Ja, droga i mój samochód.
~Półtorej godziny później~
Dojechałam na miejsce tak jak przewidywałam. Wysiadłam z auta i je zamknęłam. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Czekałam aż ktoś mi otworzy. Wreszcie drzwi się otworzyły.
- Vic - chłopak porwał mnie w ramiona i przytulał.
- Też się cieszę, że cię widzę.
- Wchodź - przepuścił mnie w drzwiach i zaprowadził do salonu - co cię do nas sprowadza.
- Potrzebuję pomocy.
Opowiedziałam mu o wszystkim co się ostatnio działo. O tym, że Black wrócił i nie ma się tym razem zamiaru poddać. Chłopak chciał mi coś odpowiedzieć, ale poczułam, że dostałam sms. Wyjęłam telefon i go odblokowałam.
"Musiałaś się przyjacielowi poskarżyć? Mam zacząć już działać? B x"
Przestraszyłam się. Przecież on jest niepoczytalny.
"Nawet nie próbuj. Czego ty tak dokładnie chcesz?"
"Ciebie. B x"
Rzuciłam telefon na fotel. Mam ochotę coś rozjebać.
- Co jest Vic?
- Nick. Boję się - chłopak zgarnął mnie w swoje ramiona i przytulił. A ja pierwszy raz od dawna wypłakiwałam się komuś. Całe szczęście nic nie mówił, bo doskonale wie, że to nie jest mi potrzebne.
Podniosłam się i wytarłam policzki. Popatrzyłam na zegarek. 20:04.
- Nick, o której jest dzisiaj wyścig?
- Chyba nie będziesz w takim stanie prowadzić.
- Muszę o tym wszystkim zapomnieć, a to jest najlepszy sposób.
- O 22:30 - wiedziałam, że mi powie.
- Sue mnie chyba nie zabije, bo pożyczę od niej ciuchy? - chłopak tylko się zaśmiał i pokręcił głową.
Podniosłam się z kanapy i poszłam na górę. Musiałam iść do końca korytarza, bo tam jest dopiero pokój Susan. Weszłam do jej sypialni, która była czarna z czerwonymi dodatkami. Dziewczyna sama ją urządziła i ma gust. Podeszłam do jej wielkiej szafy i nie miałam pojęcia co wybrać. Wyjęłam z szafy szorty vintage z wysokim stanem, białą luźną koszulkę i szare vansy. Całe szczęście mamy ten sam rozmiar. Ubrałam się w wybrane rzeczy i związałam włosy w kucyka, żeby mi nie przeszkadzały. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że jestem gotowa.
Wyszłam na korytarz i zbiegłam na dół. Na korytarzu zobaczyłam Sue, jej chłopaka i jeszcze kilka innych osób. Podbiegłam do dziewczyny i ją przytuliłam.
- Cześć szmato - pamiętam, że od zawsze mnie tak nazywała.
- Cześć. Tęskniłam - poczułam, że jej ramiona mocniej zaciskają się wokół mojego ciała - duuusisz.
- Wybacz - od razu poczułam ulgę - to co tutaj robisz?
- Nie mogłam cię odwiedzić?
- Ja wiem, że nie dlatego tutaj jesteś.
- Jak możesz - strzeliłam focha i podeszłam do mojego przyjaciela - jedziemy?
Chłopak mi przytaknął i wyszliśmy z domu. Wszyscy wsiedli do swoich samochodów, a ja razem z Nick'iem weszliśmy do garażu. Rzucił mi klucze do samochodu, którym się dzisiaj ścigam. Wsiedliśmy do auta, które odpaliłam i wyjechałam nim z garażu. Nie czekałam na resztę tylko od razu ruszyłam w stronę opuszczonej części miasta. Byłam tam raz lub dwa, ale wtedy ścigał się Ross.
*wspomnienie*
- Ross po co tam jedziemy? - męczyłam przyjaciela - nie chce mi się tam być. Wolałabym się teraz opalać w Los Angeles.
- Dasz radę. A jedziemy tam, bo obiecałem komuś wyścig.
- Niech ci będzie - wywróciłam oczami i oparłam się o szybę.
Za oknem było coraz ciemniej, a my zaczęliśmy wjeżdżać w opuszczoną część miasta. Przynajmniej z tego co zauważyłam, bo nie widziałam nikogo od jakichś 5 minut. Było tutaj strasznie dużo uliczek. Pewnie po to, żeby zgubić gliny, gdyby się pojawiły.
Usłyszałam muzykę. Czyli jesteśmy coraz bliżej. Po chwili zajechaliśmy na jakiś wielki plac. Było tutaj jasno dzięki reflektorom samochodów i innym lampom. To miejsce ma klimat, ale nie równa się z tym co odbywa się w LA. Tam to dopiero zabawa. Ale tutaj nie jest tak źle. Byłam w gorszych miejscach.
Mój przyjaciel zaparkował na linii startu i wysiedliśmy z auta. Przyglądało się nam wiele osób. Pewnie według nich jestem dziwką Ross'a. Tak bardzo się mylą. Usiadłam na masce samochodu i zaczęłam rozmawiać z chłopakiem. W pewnym momencie podszedł do nas jakiś gościu, z którym blondyn zaczął rozmawiać. Po chwili odszedł.
- Złaź mała. Wyścig zaraz się zacznie.
- Spadaj duży - pokazałam mu język i zeskoczyłam na ziemię - masz to wygrać. Inaczej nie pokazuj mi się na oczy - przytuliłam go i odeszłam na bok.
Wsiadł do auta, a w samochodzie obok pojawił się jego przeciwnik. Miał ciemne brązowe włosy, zielone oczy. Mimo, że przystojny nie był w moim typie. Zanim wsiadł do auta puścił mi oczko. Pokazałam mu środkowy palec i uśmiechnęłam się drwiąco. Wiem, że go to wkurzyło, bo usłyszałam, że trzasnął drzwiami. Dochodziły do mnie odgłosy rozmów o mnie, ale się nie przejmowałam.
Pomiędzy samochodami pojawiła się ruda laska. Miała na sobie kawałek materiału, którego nie mogłam nazwać sukienką i wysokie szpilki. W rękach trzymała dwie flagi. Tłum zaczął odliczać. I kiedy wypowiedział 1, flagi opadły. Samochody ruszyły.
- Ross moje nowe auto jest już sprawdzone?
- Tak - usłyszałam, że krzyczy z kuchni.
Ubrałam na korytarzu buty i zabrałam klucze z szafki.
- Wychodzę! - otworzyłam drzwi i poszłam do garażu.
Wsiadłam do mojego nowego czarnego mclarena mp4-12c. Kluczyki włożyłam do stacyjki i zapaliłam samochód. Przy gazowałam trochę. Muzyka dla moich uszu. Wyjechałam z garażu i udałam się tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
Włączyłam radio i ustawiłam na moim ulubionym kanale. Właśnie leciało Evanescence - Bring me to life. Pod głosiłam, bo uwielbiam tą piosenkę. Wjechałam na autostradę i ruszyłam tam, gdzie już dawno powinnam się pojawić.
Wymijałam samochody i co chwilę przyśpieszałam. Policja mi nie grozi, bo Ross pewnie już wszystko załatwił. Oparłam się łokciem o drzwi samochodu i spokojnie jechałam. Takie auta nie są trudne do kierowania. Usłyszałam, że puścili właśnie piosenkę Eda Give me love. Jest jednym z niewielu artystów, których w stu procentach szanuję i uważam, że zasługuje na sławę. Nie dość, że sam pisze piosenki. To sam gra w nich. Byłam na kilku jego koncertach i na pewno nie raz się jeszcze wybiorę.
Popatrzyłam na zegarek. Jest już 16:48. A na miejsce dojadę dopiero za jakieś półtorej godziny. Zobaczyłam, że na drodze przede mną nie ma zbyt wiele samochodów. To jakieś święto? Wzruszyłam ramionami i jeszcze bardziej przyśpieszyłam. Uwielbiam to uczucie. Ja, droga i mój samochód.
~Półtorej godziny później~
Dojechałam na miejsce tak jak przewidywałam. Wysiadłam z auta i je zamknęłam. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Czekałam aż ktoś mi otworzy. Wreszcie drzwi się otworzyły.
- Vic - chłopak porwał mnie w ramiona i przytulał.
- Też się cieszę, że cię widzę.
- Wchodź - przepuścił mnie w drzwiach i zaprowadził do salonu - co cię do nas sprowadza.
- Potrzebuję pomocy.
Opowiedziałam mu o wszystkim co się ostatnio działo. O tym, że Black wrócił i nie ma się tym razem zamiaru poddać. Chłopak chciał mi coś odpowiedzieć, ale poczułam, że dostałam sms. Wyjęłam telefon i go odblokowałam.
"Musiałaś się przyjacielowi poskarżyć? Mam zacząć już działać? B x"
Przestraszyłam się. Przecież on jest niepoczytalny.
"Nawet nie próbuj. Czego ty tak dokładnie chcesz?"
"Ciebie. B x"
Rzuciłam telefon na fotel. Mam ochotę coś rozjebać.
- Co jest Vic?
- Nick. Boję się - chłopak zgarnął mnie w swoje ramiona i przytulił. A ja pierwszy raz od dawna wypłakiwałam się komuś. Całe szczęście nic nie mówił, bo doskonale wie, że to nie jest mi potrzebne.
Podniosłam się i wytarłam policzki. Popatrzyłam na zegarek. 20:04.
- Nick, o której jest dzisiaj wyścig?
- Chyba nie będziesz w takim stanie prowadzić.
- Muszę o tym wszystkim zapomnieć, a to jest najlepszy sposób.
- O 22:30 - wiedziałam, że mi powie.
- Sue mnie chyba nie zabije, bo pożyczę od niej ciuchy? - chłopak tylko się zaśmiał i pokręcił głową.
Podniosłam się z kanapy i poszłam na górę. Musiałam iść do końca korytarza, bo tam jest dopiero pokój Susan. Weszłam do jej sypialni, która była czarna z czerwonymi dodatkami. Dziewczyna sama ją urządziła i ma gust. Podeszłam do jej wielkiej szafy i nie miałam pojęcia co wybrać. Wyjęłam z szafy szorty vintage z wysokim stanem, białą luźną koszulkę i szare vansy. Całe szczęście mamy ten sam rozmiar. Ubrałam się w wybrane rzeczy i związałam włosy w kucyka, żeby mi nie przeszkadzały. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że jestem gotowa.
Wyszłam na korytarz i zbiegłam na dół. Na korytarzu zobaczyłam Sue, jej chłopaka i jeszcze kilka innych osób. Podbiegłam do dziewczyny i ją przytuliłam.
- Cześć szmato - pamiętam, że od zawsze mnie tak nazywała.
- Cześć. Tęskniłam - poczułam, że jej ramiona mocniej zaciskają się wokół mojego ciała - duuusisz.
- Wybacz - od razu poczułam ulgę - to co tutaj robisz?
- Nie mogłam cię odwiedzić?
- Ja wiem, że nie dlatego tutaj jesteś.
- Jak możesz - strzeliłam focha i podeszłam do mojego przyjaciela - jedziemy?
Chłopak mi przytaknął i wyszliśmy z domu. Wszyscy wsiedli do swoich samochodów, a ja razem z Nick'iem weszliśmy do garażu. Rzucił mi klucze do samochodu, którym się dzisiaj ścigam. Wsiedliśmy do auta, które odpaliłam i wyjechałam nim z garażu. Nie czekałam na resztę tylko od razu ruszyłam w stronę opuszczonej części miasta. Byłam tam raz lub dwa, ale wtedy ścigał się Ross.
*wspomnienie*
- Ross po co tam jedziemy? - męczyłam przyjaciela - nie chce mi się tam być. Wolałabym się teraz opalać w Los Angeles.
- Dasz radę. A jedziemy tam, bo obiecałem komuś wyścig.
- Niech ci będzie - wywróciłam oczami i oparłam się o szybę.
Za oknem było coraz ciemniej, a my zaczęliśmy wjeżdżać w opuszczoną część miasta. Przynajmniej z tego co zauważyłam, bo nie widziałam nikogo od jakichś 5 minut. Było tutaj strasznie dużo uliczek. Pewnie po to, żeby zgubić gliny, gdyby się pojawiły.
Usłyszałam muzykę. Czyli jesteśmy coraz bliżej. Po chwili zajechaliśmy na jakiś wielki plac. Było tutaj jasno dzięki reflektorom samochodów i innym lampom. To miejsce ma klimat, ale nie równa się z tym co odbywa się w LA. Tam to dopiero zabawa. Ale tutaj nie jest tak źle. Byłam w gorszych miejscach.
Mój przyjaciel zaparkował na linii startu i wysiedliśmy z auta. Przyglądało się nam wiele osób. Pewnie według nich jestem dziwką Ross'a. Tak bardzo się mylą. Usiadłam na masce samochodu i zaczęłam rozmawiać z chłopakiem. W pewnym momencie podszedł do nas jakiś gościu, z którym blondyn zaczął rozmawiać. Po chwili odszedł.
- Złaź mała. Wyścig zaraz się zacznie.
- Spadaj duży - pokazałam mu język i zeskoczyłam na ziemię - masz to wygrać. Inaczej nie pokazuj mi się na oczy - przytuliłam go i odeszłam na bok.
Wsiadł do auta, a w samochodzie obok pojawił się jego przeciwnik. Miał ciemne brązowe włosy, zielone oczy. Mimo, że przystojny nie był w moim typie. Zanim wsiadł do auta puścił mi oczko. Pokazałam mu środkowy palec i uśmiechnęłam się drwiąco. Wiem, że go to wkurzyło, bo usłyszałam, że trzasnął drzwiami. Dochodziły do mnie odgłosy rozmów o mnie, ale się nie przejmowałam.
Pomiędzy samochodami pojawiła się ruda laska. Miała na sobie kawałek materiału, którego nie mogłam nazwać sukienką i wysokie szpilki. W rękach trzymała dwie flagi. Tłum zaczął odliczać. I kiedy wypowiedział 1, flagi opadły. Samochody ruszyły.
_____
Wybaczcie, że nie pisałam przez ponad trzy tygodnie, ale szkoła, szkoła, szkoła. Całe szczęście teraz będzie wolno to napiszę kilka rodziałów do przodu :) To chyba tyle. Miłego dnia x
Wybaczam ci. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam budząc sie i patrząc na bloggera ze jest nowy rozdzial. Jak nie wierzysz spytaj sie moich kuzynek. Wiesz ze cie kocham?? Nie?? To teraz wiesz. Rozdzial zajebisty. <333 tb tez miłego dnia :*** <3
OdpowiedzUsuńNaajlepszy! ;** xx @weroniiiiikaa
OdpowiedzUsuńCudowny!!! Już nie mogę doczekać się nexta ;* Pozdrawiam i życzę weny <333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na nexta mam nadzieje że dodasz szybko
OdpowiedzUsuńUuu. Zajebisty *.* ja chce next i to szybko !!
OdpowiedzUsuńP.S Wesołych Świąt ;*
Genialny rozdział, czekam na nn i wesołych świąt :****
OdpowiedzUsuńjest cudnyyy , przepraszam , że dopiero teraz zaczynam komentować , ale dopiero niedawno zauważyłam twojego bloga
OdpowiedzUsuńZapraszam cię również do mnie , dopiero zaczynam i liczę na szczerą opinię Pozdrawiam :*
http://1dletniaprzygoda.blogspot.com/
Imagin o Niallu... szkoda, że tego Niall'a tak mało jak kot napłakał. Podoba mi się nic nie mówię, tylko kurde czemu piszesz o wszystkim tylko nie o Niallu jestem na 18 rozdziale a o Niallu było chyba 5 linijek...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że główną bohaterką jest Vic, a on będzie miał znaczny udział za jakiś czas.
OdpowiedzUsuń