sobota, 21 lutego 2015

021. Jest sprawa

Weszłam do domu trzaskając drzwiami. Zdjęłam buty i położyłam je tam gdzie zawsze. W salonie zastałam tylko Lily.
- Gdzie ten debil? - usiadłam na kanapie obok niej.
- Powiedział tyle, że ma do załatwienia coś na mieście i wyszedł.
- Czyli nic nowego.
Zmieniałam kanały aż znalazłam "Hardcorowy lombard". Ci ludzie mają życie. Nigdy nie wiedzą co mają się spodziewać po ludziach. Można się pośmiać jak się targują, ale i tak najlepszy z nich jest ten ojciec. Ma w dupie to co mówią o nim jego dzieci, przynajmniej tak się zachowuje.
Usłyszałam, że ktoś dzwoni do drzwi, ale nie chciało mi się wstawać, dlatego Lils poszła otworzyć.
- Vic do ciebie!
- Niech przyjdą tutaj, bo mi się nie chce wstawać.
Wyjęłam z szafki obok kanapy Snickersa, którego zaczęłam jeść.
Do salonu weszli wszyscy, czyli Perrie, Eleanor, Zayn, Niall i cała reszta.
Obdarzyłam ich przelotnym spojrzeniem i wróciłam wzrokiem do telewizora. Program się skończył i zaczęły się reklamy. Oczywiście najważniejszy punkt programu musi być.
- Mogłabyś zwrócić uwagę na nas? - popatrzyłam się na blondyna, który był już zdenerwowany.
Ktoś tutaj ma problemy z emocjami.
- Już, już - zatrzymałam program i popatrzyłam w ich stronę - o czym chcieliście rozmawiać?
- Dlaczego się wyprowadziłaś Vic - zobaczyłam, że oczy mojej kuzynki zrobiły się szkliste.
- Mówiłam ci, że jeśli Ross przyleci to zamieszkam u niego. Po prostu musiałam zrobić to trochę szybciej niż planowałam.
- Dlaczego?
- Nie mogę wam powiedzieć - podniosłam się z kanapy i podeszłam do drzwi tarasowych.
- A może nie chcesz?
- Ty się nie wtrącaj, Horan.
Miał mi odpowiedzieć, gdy do domu wpadł Ross. Wyglądał jakby przed kimś uciekał.
- Vic... Miałaś... Rację - po każdym słowie nabierał oddechu.
- Ile mamy czasu?
- Niewiele - zaczęłam przeklinać pod nosem. Uspokój się. Wdech, wydech, wdech, wydech - wiesz co robić.
- Już wszyscy wiedzą.
Odetchnęłam z ulgą, ale pozostaje jeden mały problem.
- MOŻESZ NAM POWIEDZIEĆ O CO DO CHOLERY CHODZI?!
- Nie, nie mogę Niall. To moje sprawy i nie mam zamiaru was w to mieszać, dlatego proszę. Wróćcie do domu.
- Ale,Vic...
- Nie Perrie. Muszę to sama załatwić.
- Chodźcie, nic tu po nas - Niall podniósł się z miejsca, gdzie siedział. Reszta zrobiła to samo. Nikt już się nie odzywał tylko wyszli z domu.
- O której będą?
- Za chwilę powinni być.
- Jak coś to mnie wołaj.
Wyszłam z salonu i zeszłam do piwnicy. Przebrałam się w strój do ćwiczeń i weszłam do siłowni. Zaczęłam ćwiczenia od rozgrzewki, czyli bieżnia. A później po kolei wykonywałam ćwiczenia. Zajęło mi to ponad dwie godziny, ale wiem, że muszę robić to częściej.
Udałam się do sypialni, gdzie zabrałam ubrania, a później wzięłam szybki prysznic w łazience. Założyłam na siebie bieliznę w kolorze czarnym, luźny top wycięty pod pachami w kolorze ciemnego fioletu. Do tego niebieski szorty z nitami na lewej części i oczywiście czarne conversy.
Rozczesałam włosy i wróciłam do pokoju, gdzie zabrałam wcześniej zostawiony telefon. Zeszłam na dół, a tam byli już wszyscy.
- Chodźcie na dół porozmawiać.
W piwnicy obok siłowni była strzelnica, kilka pomieszczeń, o których lepiej nie będę mówić oraz sala obrad, do której zmierzamy. Usiadłam na końcu stołu, po mojej lewej stronie była Lily, a po prawej Ross.
- Są wszyscy? - nikt się nie odezwał, dlatego przeszliśmy do rzeczy.
Mój przyjaciel zaczął opowiadać o wszystkim co się dowiedział. Wiedzieliśmy, że tym razem to nie będzie zabawa. Ustaliliśmy kiedy, która grupa będzie korzystała z siłowni, strzelnicy, ćwiczeń na torach. Musimy się przygotować do tego co nadejdzie. Kiedy obrady się skończyli wszyscy wyszli i została tylko nasza trójka.
- Jak myślicie co ON wymyśli na początek - zapytałam, bo zaczęłam trochę się martwić.
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że musisz zacząć chronić Perrie i całą resztę.
- Tylko jak mam to do cholery zrobić?
- Musisz powiedzieć im o wszystkim.
- Nie rozumiesz, że oni mnie znienawidzą.
- Wiem, że postąpisz jak będzie trzeba - przytulił mnie i wyszedł z pomieszczenia razem z Lil.
Usiadłam na krześle i zaczęłam nad tym wszystkim myśleć. Wiem jedno, potrzebujemy pewnego sprzymierzeńca. Podeszłam do laptopa, który włączyłam. Połączyłam się z jedyną osobą, która mi pomoże.
- Cześć. Jest sprawa.
______
Jak sądzicie o kogo chodzi? Wybaczcie, że tyle nie dodawałam, ale liceum to nie zabawa. Postaram się jednak poprawić. 

10 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! (jak zawsze ;p), wydaje mi się, że to będzie Niall xx @weroniiiiikaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :)
    Mam nadzieje ze wszystko będzie dobrze.
    Ze sobie poradzi i ze będzie chroniła ich jak najlepiej potrafi :)
    Życze weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie krótki :c Czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Supperrr <3!!!! Czekam na next ;* !

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam pojęcia o kogo może chodzić , ale jak coś to stawiam na Nialla xD choć to trochę takie oczywiste :p No nic czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezły blog. Niall i wyścigi. Kto by się spodziewał :3
    Zapraszam do mnie
    http://krol-lasu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze ff jakie czytałam ! *.* czekam na więcej ! :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział?, nie mogę się już doczekać ! :( ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń