niedziela, 17 maja 2015

024. Zajmę się tym

Wróciłam około 19 od Perrie. Okazało się, że jej rodzice pojutrze wyjeżdżają znowu w delegację i wrócą za dwa tygodnie. A później mają na miesiąc polecieć do moich rodziców. Nawet nie chcą mi powiedzieć po co. 
Nie rozumiałam tego co wydarzyło się dzisiaj pomiędzy mną i Niallem, ale mam nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej. Opowiedziałam o wszystkim przyjaciołom i stwierdzili, że bardzo dobrze postąpiłam.
Po kolacji udałam się do sypialni, gdzie przebrałam się w piżamę. Całe szczęście jutro piątek i mam same łatwe lekcje, na które nie muszę się uczyć. Spakowałam do plecaka książki, a później położyłam się do łóżka. Zasnęłam z myślą, że teraz będzie coraz lepiej.

*Nieznany* 


Stał w oknie i podziwiając Los Angeles nocą. Rozmyślał nad tym jak zemści się na tej, która doprowadziła do tego, że znajduje się w obecnym stanie. 

- Panie nie udało się nam jej znaleźć. Zdążyli ją zabrać z Londynu. - Kiedy to usłyszał od razu zacisnął pięści.  
- Jak możecie być takimi głupcami i spieprzyć tak łatwe zadanie. - Człowiek, który przyszedł go poinformować o niepowodzeniu misji, nie zorientował się kiedy, a był już przyszpilony do ściany. - Chyba nie po to tu jesteście, żeby przeszkadzać mi w tym co chcę zrobić. Powinniście zrobić wszystko, żeby ona tutaj już dawno była, a na razie widzę tutaj tylko twoje marne ciało! - W jego oczach był istny obłęd, zemsta pochłaniała go coraz bardziej. Nic już się dla niego nie liczyło, oprócz niej. Puścił ciało drugiego, które osunęło się na ziemię, a sam ponownie znalazł się przy oknie. Tym razem jednak popijał whisky ze szklanki, którą wcześniej napełnił. - Radzę wam znaleźć ją jak najszybciej, a później przyprowadzić do mnie. - Po tych słowach został ponownie sam w pomieszczeniu.

*Vic* 


Obudził mnie budzik, który miałam ochotę wyrzucić przez okno. Jednak musiałabym wtedy jechać do sklepu i zastanawiać się, który wybrać z setek innych. Dlatego zrezygnowałam z mojego zamiaru i go wyłączyłam. Podniosłam się z łóżka, zabrałam ubrania z szafy i poszłam wykonać poranną toaletę. Założyłam na siebie wybrane rzeczy, czyli jeansowe szorty, top z nadrukiem, związałam włosy w koński ogon i byłam gotowa. Zabrałam telefon oraz czarny plecaczek, a następnie zeszłam na dół. W jadalni był już Ross z Lily, którzy jedli śniadanie. 

- Nawet na mnie szmaty nie poczekacie. - Usiadłam na wolnym miejscu i nałożyłam sobie kanapki na talerz, a do szklanki nalałam sok bananowy. Może pójdzie w cycki. 
- Umarlibyśmy z głodu zanim byś się pojawiła. 
- Och Lils, jesteś taka zabawna. 
Wywróciłam na jej słowa oczami. Zjadłam śniadanie i musiałam niestety posprzątać to wszystko, bo dzisiaj była moja kolej. Uwinęłam się z tym szybko, a w tym czasie moi przyjaciele poszli się ubrać. Pewnie znowu się wczoraj pieprzyli, ale to nie moja sprawa. Wyszłam na korytarz, gdzie wcześniej zostawiłam plecak. Założyłam tradycyjnie czarne conversy i czekałam na tą dwójkę. Kiedy zeszli na dół, zabrałam kluczki od auta i wyszłam na zewnątrz. 
- O której dzisiaj kończycie? - Nie wiedziałam czy jedziemy razem, czy ktoś z nich zabiera swój samochód. 
- Wpół do drugiej. 
- Ja mam trening piłki nożnej.  
- Czyli Lily wraca ze mną, a ty albo załatwisz sobie transport, albo bierzesz swój samochód. 
- Jadę z wami. Ktoś z chłopaków może mnie odwiezie.  
Wsiadłam do auta i zaraz obok usiadła Lily. Ross niestety musiał zadowolić się miejscem z tyłu. Odpaliłam samochód i wyjechałam z podjazdu. Okna były otworzone, bo jest strasznie gorąco.  
- Ross przydałoby się kupić jakiś samochód bez dachu, bo za niedługo się w tym ugotuję.  
- Też się nad tym zastanawiałem i znalazłem już idealny. 
- To dobrze. 
Podjechałam pod szkołę i wysiadłam z auta. Zabrałam torbę i razem z przyjaciółmi udałam się do środka. Pierwszą lekcją był wf, dlatego udałam się na salę gimnastyczną. Przebrałam się w strój i razem z Lily wyszłam z szatni. Okazało się, że mamy wybór w co gramy: piłka nożna z chłopakami lub siatkówka. Od razu z Lil zgodziłam się, żeby grać w piłkę. Czas pokazać im jak się gra. Z przyjaciółką udałam się do chłopaków.
- Mogłybyśmy grać z wami? Bo niestety nie mamy ochoty w siatkę, a zawsze chciałam tak świetnie grać jak wy. - Ciekawe jak bardzo się na to nabiorą.
- Z wielką chęcią nauczę taką śliczną dziewczynę grać. - Podszedł do mnie ciemnooki brunet. Uśmiechnęłam się do niego i spuściłam wzrok.
- Dziękuję. Z kim grasz w drużynie? - Wskazał mi na Ross'a i kilka innych osób.
- Zaczynamy grę? - Podszedł do nas mój przyjaciel.
- Jasne. Ross pomożesz mi prawda?
- Pewnie Vic.
Ustawiliśmy się na pozycjach. Wcześniej przybiłam z przyjacielem piątkę i zaczęliśmy grę. Początkowo udawałam, że nie umiem grać w nogę, ale wreszcie mnie to znudziło. Pokazałam blondynowi sygnał, że mam zamiar pokazać innym swoje możliwości. Nikt mnie nie krył, dlatego gdy dostałam piłkę od razu udałam się w stronę bramki. Dwóch chłopaków próbowało mnie zatrzymać, ale sprawnie ich wyminęłam. Gdy znalazłam się w pobliżu bramki, kopnęłam w piłkę, która trafiła w sam róg siatki.
Od razu podbiegł do mnie Ross, z którym przybiłam piątkę. Popatrzyłam na innych chłopaków i zaczęłam się śmiać. 
- Chyba nie wierzyliście, że nie potrafię grać? - Nikt się nie odezwał, dlatego wróciłam na drugą połowę, gdzie ustawiłam się na odpowiedniej pozycji.
Graliśmy do końca lekcji. Drużyna, w której byłam wygrała 3:1. Kiedy się przebralam, wyszłam z szatni i czekałam na blondyna, bo Lily musiała iść porozmawiać z nauczycielką biologii o jakiejś olimpiadzie. Moje rozmyślania przerwał Ross z Niallem i Louisem.
-Dlaczego nie powiedziałaś nam, ze tak dobrze grasz? - Tomlinson podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
- Bo nie musiałeś wiedzieć. Ross idziemy pod salę?
- Jasne. Do zobaczenia na treningu. - Przybił sobie z nimi piątkę, a potem ruszyliśmy we dwoję pod klasę fizyczną. - Wszyscy rozmawiali o tym jak dobrze grasz.
- Biedni się tego nie spodziewali.
Zaczęliśmy rozmawiać o dzisiejszym wyścigu. Chłopak przypomniał mi, żebym najlepiej sama sprawdziła czy z autem wszystko dobrze, bo niestety możemy mieć szpiega. Tak bardzo chcę mieć już spokój od Blacka, ale na razie nic z nim nie zrobię.
Po lekcjach wróciłyśmy z Lily do domu. Od razu się przebrałam i udałam do garażu. Dobrze, źe Ross mi to poradził, bo ktoś zepsuł hamulce.
Do Ross: "Musimy się dowiedzieć kto zepsuł hamulce w moim samochodzie."
Od Ross: "Zajmę się tym."
Wróciłam do naprawy samochodu. Gdy skończyłam udałam się do domu, żeby wziąć prysznic.
______
Napisałam! Od następnego wreszcie się akcja rozwinie :D
Chciałam podziękować za każdy komentarz, wyświetlenie. Kocham was *.* 

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, czekam na następny!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :)
    Akcja jest powolna,ale cieszę się na to ze następny już będzie z rozwinięta akcja ^^
    Ross i Lilly sa dla Vic bardzo duża pomocą :)
    niezle im Vic pokazała na w-f xd
    Louis i Niall byli naprawdę zdziwieni xd
    Powodzenia,Zycze weny i do następnego :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :D Zgadzam się z komentarzami powyżej , Akcja jest powolna ale i tak jest fajnie :_
    Mam nadzieje że stosunki Nialla i Vic się ocieplą c; Życzę weny i czekam na next'a ^^

    OdpowiedzUsuń