środa, 22 października 2014

014. Zwykły wieczór

Przez ponad godzinę siedziałam sama i myślałam nad wszystkim co się działo ostatnio. Coraz bardziej utwierdzałam się w tym, że powinnam się przeprowadzić się do Rossa. Muszę z nim o tym pogadać. I mam nadzieję, że Perrie mi to wybaczy. Zauważyłam, że wszyscy idą w moją stronę
- Wracamy? - pytam się ich. Nie chce mi się już siedzieć tutaj.
- Tak - odpowiada mi Louis.
Nie mówię już nic tylko się ubieram, a moje rzeczy chowam do torby. Im zajmuje to trochę więcej, ale po chwili kierujemy się do samochodów. Usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Ashton idzie w moją stronę. Nie zdążyłam się go zapytać co chce, bo mnie pocałował. Wplątałam palce w jego włosy i nie przestawałam go całować. Chłopak oderwał się ode mnie dopiero kiedy zaczęło nam brakować powietrza. Jednak nie odsunął się ode mnie ani na milimetr. Oparł swoje czoło o moje i patrzył.
- Co ty ze mną robisz Edwards?
- Nie mam pojęcia. A ty dlaczego to zrobiłeś?
- Miałem taką ochotę od kiedy cię zobaczyłem - przygryzłam wargę i nadal się w niego wpatrywałam - nie rób tego, bo wiesz jak to na mnie działa.
Przypomniałam sobie co działo się ostatnio kiedy to zrobiłam przy nim. Na samo wspomnienie się uśmiechnęłam.
- A co jeśli nie przestanę?
Zbliżył swoje usta do mojego ucha.
- Doskonale wiesz co zrobię - przygryzł płatek - ale jeśli tak bardzo tego chcesz to wystarczy powiedzieć.
Odsunął się i uśmiechnął się w ten swój sposób. Wywróciłam oczami i uderzyłam go w ramię.
- Idiota!
Usłyszałam jego śmiech, ale już nie odzywałam się. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę samochodu.
- Mam nadzieję, że przemyślisz to co Ci powiedziałem!
Nie zwracałam na niego uwagi i tylko jak najszybciej podeszłam do mojego samochodu. Otworzyłam go i wsiadłam do środka. Po chwili wszyscy siedzieli w samochodach i ruszyłam do domu, a za mną reszta. Dziewczyny rozmawiały o jakichś zakupach, na które by poszły, a chłopaki o ostatnim meczu. Oni mają takie ciekawe życie, że aż wcale. Popatrzyłam na telefon i zauważyłam, że jest już 12 październik. Jutro dopiero minie tydzień odkąd tutaj jestem, a zachowuję się jakbym znała wszystkich od dawna.
Zaczęłam myśleć o tym co Black może mi zrobić. Na pewno nie zacznie ode mnie tylko od ludzi dla mnie ważnych. Rodzice. Kurwa. Czemu ja o tym nie pomyślałam. Wyjęłam telefon z kieszeni i od razu wybrałam numer mamy. Odbierz.
~ Cześć córeczko.
~ Hej mamo. Wszystko u was dobrze?
~ Tak. A dlaczego pytasz?
~ Black.
~ Czego on znowu chce od ciebie.
~ Nie mam pojęcia. Ale musicie z tatą na siebie uważać. 
~ Wszystko będzie dobrze. Na razie lepiej nikomu nic nie mów. No chyba, że Lily lub Ross'owi, bo oni i tak wszystko wiedzą.
~ O tym już dawno wiedziałam.
~ To dobrze. To wszystko, bo jestem zmęczona.
~ Tak. Śpijcie dobrze. Kocham cię.
~ Ja ciebie też.
Rozłączyłam się i odetchnęłam z ulgą. Wolę, żeby wszystko wiedzieli i uważali. Niż żebym się dowiedziała, że co się im stało. Może to wydawać się zabawne, ale rodzice są najważniejszymi osobami w moim życiu. Nie rozumiem osób, które nie mają do swoich szacunku. Nie potrafiłabym o mamie powiedzieć stara, a o tacie stary. To jest dla mnie niemożliwe. Za dużo dla mnie znaczą, żeby tak o nich mówić.
Wreszcie dojechałam do domu i zaparkowałam samochód w garażu. Razem z wszystkimi wysiadłam z auta i weszłam do domu. Popatrzyłam na zegarek i zauważyłam, że jest już 19:30. Nie chciało mi się już nic robić, ale pewnie będę musiała z Ross'em i Lil porozmawiać. A w dodatku jutro jest poniedziałek i do szkoły. A ja nie mam zadań odrobionych.
Zdjęłam moje buty i pobiegłam na górę. Wyjęłam z torby książki i na biurku zostawiłam te, które będą potrzebne mi jutro, a resztę schowałam do szafki. Wyjęłam piórnik i zaczęłam rozwiązywać zadania. Zrobiłam to raz dwa i skończone. Zostawiłam jeszcze zeszyty, z których będę się uczyć, ale to po kolacji.
Wstałam od biurka i zeszłam na dół. Z jadalni usłyszałam rozmowy. Jezu. Jestem taka głodna. Zrobiłam sobie w kuchni płatki z mlekiem i poszłam do jadalni. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Nie minęło pięć minut, a mój talerz był pusty. Nareszcie poczułam się najedzona. Dziękuję temu kto wymyślił płatki. Można się najeść i nie narobić przy przygotowaniu. Rozglądnęłam się przy stole i nie zauważyłam mojej najlepszej przyjaciółki i przyjaciela. Gdzie oni są?
- Wrócili do domu - usłyszałam głos Pezz.
- Szkoda, że mnie nie poinformowali - wywróciłam oczami i zabrałam naczynia.
W kuchni schowałam je do zmywarki. Zabrałam wodę, ciastka i poszłam do pokoju. W łazience wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w szare spodenki oraz czarno-białą koszulkę Nirvany. Wróciłam do sypialni i położyłam się do łóżka, gdzie zaczęłam się uczyć. Skończyłam dopiero po 22. I od razu poszłam spać.
_______
Ten rozdział jest taki nijaki i krótki ;_; Ostatnio wydaje mi się, że nie mam dla kogo pisać. Jest was 22 obserwatorów, a komentarzy ile? 7-10. Jeśli wam się coś nie podoba to napiszcie mi to w komentarzu. Chciałabym coraz lepiej pisać, ale jak nie wiem co źle robię to się nie poprawię.

ZAPRASZAM DO ZAOBSERWOWANIA NA TT OFICJALNEGO KONTA FF: https://twitter.com/Fearless__ff STAMTĄD BĘDĘ WAS INFORMOWAĆ O NOWYCH ROZDZIAŁACH, DLATEGO ZAPRASZAM DO PODANIA SWOICH USERÓW W ZAKŁADCE INFORMOWANI.

BYŁABYM WDZIĘCZNA, GDYBYŚCIE DODALI SIĘ DO OBSERWATORÓW DRUGIEJ CZĘŚCI HTTP://KATIE-AND-ONE-DIRECTION.BLOGSPOT.COM
OTO LINK DO NIEJ: HTTP://DESTINY--FANFICTION.BLOGSPOT.COM

ZAPRASZAM TAKŻE NA WSPANIAŁE FF: HTTP://FIRE-STARTER-ZM.BLOGSPOT.COM

7 komentarzy:

  1. Super rozdział. :) ciekawe co Black od niej chce mam nadzieje że dowiem się już niedługo. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz wspaniale ;) rozdział przecudny i czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzial :D
    Pocalunek z Ashtonem :*
    Zastanawiam się co moze zrobic jej Dark, oby nic strasznego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny =))
    Uu *,* Vic pocałowała Ashton'a ! :P
    Życzę weny i do następnegoo ! ××

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest mega nie przejmuj się niczyj tylko pisz ;)
    A tak wgl to hej jestem tu nowa.

    OdpowiedzUsuń