piątek, 26 lutego 2016

030. Złe przeczucia, co do wieczoru



    Zadzwoniłem po osoby, które miały zająć się posprzątaniem tego miejsca. Natomiast ja z resztą pojechaliśmy do szpitala, który należał do Luke'a. Wiedziałem, że dzięki temu nie grozi nam wizyta policji.
    Na miejscu lekarze zajęli się ranami postrzałowymi Vic oraz Bragi. Całe szczęście nie były poważne. Kiedy zostali przewiezieni do sali, odetchnąłem z ulgą. Mimo wszystko byłem wdzięczny Horanowi, że załatwił za nas Blacka. Mam nadzieję, że teraz będziemy mogli żyć w spokoju.

*Vic*

    Z trudem otworzyłam oczy. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, w którym się znajduję. Szpital. Nie znoszę takich miejsc jak to, bo przypominają mi coś, o czym chciałabym zapomnieć.
    Popatrzyłam w lewą stronę, gdzie na krześle ujrzałam śpiącego Nialla. Prawdopodobnie musi być mu niewygodnie. Chciałam poruszyć ręką, ale nie miałam siły, dlatego czekałam aż ktoś postanowi się wreszcie pojawić.
    Przez cały czas odliczałam minuty, dzięki zegarowi na ścianie. Po około piętnastu minutach usłyszałam otwierające się drzwi. Odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Nareszcie się obudziłaś – do pomieszczenia weszła jedna z lekarek pracująca w tej klinice, Kristen Jackson. – Wszyscy się o ciebie martwili, nawet teraz czekają na korytarzu.
- Naprawdę? – Trochę mnie to zdziwiło, ale mogłam się domyślić. W końcu Niall jest tutaj. – Ile będę musiała tutaj zostać?
- Około tygodnia, ale nawet po powrocie do domu będziesz musiała jak najwięcej odpoczywać.
- A co z Bragą?
- Nic mu nie jest, wystarczy na razie pytań. Musisz odpoczywać.
   Zgodziłam się z tym, co mówiła, dlatego postanowiłam ponownie pójść spać.

*Lily*

   Kiedy dowiedziałam się, że Vic się obudziła, odetchnęłam z ulgą. Byłam naprawdę wdzięczna Niallowi, że załatwił sprawę z Blackiem. Mam nadzieję, że moja przyjaciółka będzie miała takie samo zdanie.
   Niestety lekarka przekazała nam, że musimy poczekać do jutra na spotkanie z Victorią. Mam nadzieję, że Niall zajmie się moją przyjaciółką, gdy my będziemy w domu.

*Vic*

   Po tygodniu wróciłam do domu. Przez czas pobytu w klinice jedynymi osobami, które mnie odwiedziły była Lily oraz Ross. Z tego co od nich się dowiedziałam w czasie, gdy spałam przez cały czas siedział przy mnie Niall. Nie wiedziałam szczerze co o tym myśleć. Przecież on mnie nie lubi, prawa? W dodatku wolałam nie zastanawiać się, dlaczego moja kuzynka wcale się u mnie nie pojawiła.
   Pierwszy raz cieszyłam się, że jutro idę do szkoły. Mimo wszystko do końca roku mam nie brać udziału w zajęciach fizycznych. Nie rozumiem dlaczego. W domu i tak będę ćwiczyć na siłowni.
- Vic chodź na kolację!
- Idę!
   Podnosiłam się z łóżka, na którym leżałam od samego rana. Założyłam na siebie cienką bluzę, a następnie zeszłam na dół. W jadalni przy stole siedziała dwójka moich przyjaciół, którzy jak widać postanowili na mnie nawet nie zaczekać. Czyli prosto mówiąc, jedli. Usiadłam na wolnym krześle i zabrałam się za jedzenie jajecznicy. Kolację spożywaliśmy w ciszy, co było naprawdę dziwne. Po skończonym posiłku odniosłam talerz do zmywarki, a następnie wróciłam do swojej sypialni. Przebrałam się w piżamę i położyłam się spać.
    Rano obudziła mnie Lily. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam ubrania na dzisiaj, czyli czarne szorty, biała koszulka z nadrukiem i czarne trampki.
   Nie miałam ochoty na śniadanie, dlatego zabrałam torbę i postanowiłam wcześniej pojechać do szkoły. Na terenie placówki było już kilkanaście osób w tym Perrie z przyjaciółmi. Jednak nie miałam ochoty na rozmowę z nimi, dlatego od razu udałam się do środka budynku. W międzyczasie założyłam moje słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę.
   Kilka minut przed dzwonkiem pojawił się nauczyciel. Usiadłam w ostatniej ławce i modliłam się, żeby przetrwać do końca roku szkolnego.

~Dwa tygodnie później, piątek~

   Dzisiaj dowiedziałam się, że idziemy wszyscy do klubu. Miałam złe przeczucia, co do wieczoru, ale kto by mnie słuchał.
   Wyjątkowo założyłam na siebie granatową sukienkę, czarne szpilki. Lily pomalowała mnie, bo nie miałam żadnego pomysłu.
- Każdy facet będzie twój. - Nie przejęłam się słowami przyjaciółki.
- Idziemy.
   Z szafki zabrałam swoją kopertówkę, w której miałam najpotrzebniejsze rzeczy. Postanowiłam, że to ja dzisiaj bawię się w kierowcę. Mimo wszystko nie dawno byłam w szpitalu i wolałam nie ryzykować. Z szafki zabrałam klucze do samochodu. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do auta na miejsce kierowcy.
- Czas się zabawić moje drogie! - Wykrzyczał Ross, gdy ruszyłam w stronę klubu.
_____

Nareszcie napisałam. Wybaczcie, że tyle mi zeszło, ale mimo wszystko chciałam odpocząć w czasie ferii. Kolejny rozdział prawdopodobnie pojawi się za tydzień w sobotę. Miłego wieczoru 😁

1 komentarz:

  1. Szybko dodawaj nexta ;-;
    I weź już rób jakieś scenki z Viall (Vic i Niall) bo się nmg doczekac ;-;
    A rodział supi ;*

    OdpowiedzUsuń